Powolny powrót do normalności
Z informacji zebranych przez Zarząd Regionu wielkopolskiej „Solidarności” wynika, że mimo trudnej sytuacji związanej z pandemią koronawirusa, żadna z pół tysiąca komisji zakładowych nie zgłosiła zwolnień grupowych, ani utraty miejsc pracy związanej z likwidacją zakładu.
– W zakładach produkcyjnych, gdzie to było możliwe, zamiast zwalniać, pracodawcy raczej wysyłali na zaległe urlopy, czy też prosili, by ludzie korzystali z opieki nad dziećmi, jakie daje ustawa antykryzysowa – mówi Patryk Trząsalski, z-ca przewodniczącego wielkopolskiej „Solidarności”. – Małe firmy zaczynają wracać do normalnego funkcjonowania lub mają zaplanowane takie powroty w najbliższych tygodniach. Dziś jeszcze pracują zdalnie. Powolny powrót do stacjonarnej pracy wiąże się też z zachowaniem wszystkich obostrzeń związanych ze środkami ochrony. Niektórzy mieli problemy z nagłym przejściem na pracę zdalną, bo nie byli na nią przygotowani technicznie.
Nieprawidłowy przelicznik w Biedronkach
Żadnego spowolnienia pracy nie odczuli pracownicy sieci Biedronka. Zatrudnieni w marketach w bezpośrednich kontaktach, codziennie narażeni są na ryzyko zakażenia. W pierwszych dwóch tygodniach firma wypłacała dodatek za to ryzyko najpierw w wysokości 250 zł, a potem 300 zł. Szybko się jednak z niego wycofała. W całym kraju w sieci Biedronka pracuje 70 tys. osób. Dotychczas u czterech wykryto Covid-19.
– Nasza firma też bardzo szybko zrezygnowała z zalecenia Głównego Inspektora Sanitarnego dotyczącego dzielenia pracowników na grupy – mówi Piotr Adamczak, przewodniczący „Solidarności” w Jeronimo Martins Polska. – Pracujemy jak przed pandemią. Mamy środki ochrony osobistej, ale w sklepach zaczyna ich brakować. Docierają do nas sygnały, że w niektórych z nich pracodawca nie stosuje rozporządzenia dotyczącego przelicznika liczby klientów na metraż, licząc powierzchnię całego obiektu zamiast tylko powierzchnię sali sprzedażowej. W ubiegłym tygodniu dostaliśmy opinię z Ministerstwa Zdrowia i przekazaliśmy ją pracodawcy. Do dziś nie zmienił przelicznika.
Osoby obsługujące kasy zgłaszały też, że osłony z plexi nie chronią ich należycie, bo część boczna, gdzie klienci pakują artykuły, jest odsłonięta.
– Jako „Solidarność” zakupiliśmy środki ochrony osobistej – przyłbice i maseczki i rozdawaliśmy je pracownikom – dodaje przewodniczący. – Pracodawcy to się jednak nie spodobało. Twierdzi, że w ten sposób siejemy panikę. Pracodawca nie chce współpracować ze związkami, raczej zastrasza pracowników. Spowodowało to przypływ członków do „Solidarności”, gdzie szukają ochrony przed zwolnieniami.
Solaris – podwyżki na kwarantannie
Trwające od pół roku negocjacje płacowe w podpoznańskim Solarisie zakończyły się spełnieniem wszystkich postulatów związkowych, jednak z braku podpisanego porozumienia nie wiadomo, kiedy wejdą w życie.
– Uzgodnione mamy podwyżki płacy zasadniczej uzależnionej od stażu pracy wraz z dodatkiem stażowym, umożliwienia pracownikom powyżej 60. roku życia zmiany stanowiska pracy na mniej obciążające, powołanie kasy zapomogowo-pożyczkowej i zabezpieczenie środków na poprawienie wentylacji w halach produkcyjnych. Z powodu pandemii nie zdążyliśmy ustalić daty wdrożenia wynegocjowanych zmian – przyznaje Albert Wojtczak, przewodniczącym Organizacji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarności” w Solaris Bus&Coach SA.
W Solarisie nie przerwano produkcji z powodu pandemii. Zreorganizowano jednak pracę, co wpłynęło na ograniczenie wydajności. Wprowadzono dwie zmiany: od 6 do 14 i od 15 do 23, żeby pracownicy rannej i popołudniowej nie mieli ze sobą kontaktu. Od ubiegłego poniedziałku w zakładach Solarisa obowiązuje noszenie maseczek i rękawiczek w pracy. Zamiast wody w automatach, wprowadzono wodę butelkowaną, żeby wyeliminować możliwość zachorowań przez korzystanie ze wspólnych dystrybutorów. – Nie ominął nas koronawirus – mówi przewodniczący. – Mamy nieliczne przypadki stwierdzonych zakażeń. Osoby, które miały styczność z zakażonymi przebywają na kwarantannie i zostały skierowane na testy.
Nieoficjalnie mówi się o przyspieszeniu produkcji w najbliższym czasie, by dotrzymać terminów zawartych w umowach. Oznacza to pracę po 10 godzin na zmianie.
Jeśli pracodawca będzie wymagać od pracowników pracy w nadgodzinach, związkowcy wystąpią o jak najszybsze podpisanie i realizację porozumienia płacowego.
Powolne odmrażanie w Enei
Z pewnością okres pandemii odbije się na sytuacji firm z branży energetycznej. Efektem przestojów w zakładach produkcyjnych jest mniejsze zużycie energii elektrycznej, a co za tym idzie, niższe obroty. Co więcej, oficjalnie mówi się o zmianach strukturalnych w polskiej energetyce.
W spółkach Grupy Enea na czas pandemii do minimum została ograniczona bezpośrednia obsługa klientów. Tam, gdzie to możliwe, pracownicy otrzymali polecenie pracy zdalnej, spotkania odbywają się w trybie wideo lub audio, a tam, gdzie rodzaj pracy wymaga trybu stacjonarnego, wprowadzono dyżury, by maksymalnie ograniczyć kontakty między pracownikami.
Dotychczas w Grupie Enea, na 15 tys. zatrudnionych potwierdzono pięć przypadków zakażenia Covid-19. W przeciwieństwie jednak do sytuacji śląskich kopalń, żaden nie dotyczy górników kopalni „Bogdanka” należącej do Grupy Enea.
Na bieżąco, we wszystkich spółkach pracodawca zapewnia środki ochrony osobistej, jak maseczki, rękawiczki, przyłbice i środki odkażające.
– Covid-19 spowodował, że zostaliśmy przymuszeni do zmiany funkcjonowania – przyznaje Marek Boiński, zastępca przewodniczącego Komisji Międzyzakładowej NSZZ „Solidarność”. – Rozwiązania, które jeszcze niedawno wydawały nam się niemożliwe, dziś stosujemy na co dzień. Pracownicy szybko przystosowali się do nowego trybu pracy, a działanie firmy wiąże się z daleko idącymi obostrzeniami w kontaktach z klientami, z usuwaniem awarii, czy z wykonywaniem robót. Z pewnością przełoży się to na spowolnienie funkcjonowania całej Grupy i zapewne też obroty. Wizja niedalekiego powrotu pracowników do biur obsługi klienta, daje nam prawo oczekiwać, że małymi krokami, z dużą dozą ostrożności wracamy do normalności. Pandemia przerwała w kilku spółkach Enei coroczne, wynikające z zapisów ZUZP, negocjacje płacowe. – W piątek podpisaliśmy jednak porozumienie płacowe w kolejnej spółce – dodaje Marek Boiński. Zdajemy sobie sprawę, że w spółkach, w których nie podpisano jeszcze porozumienia, sytuacja jest trudniejsza niż przed pandemią, więc – nie zamykając dialogu – zostawiliśmy sobie jeszcze miesiąc na dojście do uzgodnień.
Koniec postoju w Volkwagenie
Branża motoryzacyjna szczególnie odczuwa kryzys związany z koronawirusem. Na całym świecie spadła sprzedaż samochodów, wstrzymywana jest produkcja pojazdów i części samochodowych. W związku z trudną sytuacją w branży motoryzacyjnej, zarząd podjął decyzję o rezygnacji od 1 maja z pracowników agencji pracy tymczasowej, których było 260. Volkswagen pracuje na jedną zmianę z ograniczeniem czasu pracy. Straty są ogromne i jest kwestia przyszłych zamówień, które przełożą się na produkcję, a co za tym idzie na miejsca pracy.
– Podpisaliśmy z pracodawcą porozumienie dotyczące tarczy antykryzysowej – mówi Piotr Olbryś, przewodniczący „S” w Volkswagen Poznań. Korzystamy w jego ramach z dwóch opcji: pierwsza to postój ekonomiczny – pracownicy będący na postojowym otrzymują 100 proc. wynagrodzenia zasadniczego. Zmieniliśmy zasady wypłacania premii w wysokości 200 zł brutto, która nie będzie wypłacana kiedy są na postojowym. Uzgodniliśmy też, że pracownicy pracujący w trybie skróconego trybu pracy 4/5 otrzymają wynagrodzenie o 1 proc. obniżone. Po pięciu tygodniach postoju, który rozpoczął się 23 marca, Volkwagen rozpoczął produkcję w zakładach budowy samochodów we Wrześni, Antoninku i Swarzędzu. Przy niepełnym obłożeniu produkcji, pracownicy pracują w systemie jednozmianowym, zamiast trzyzmianowego.
– Przez pięć tygodni opracowywaliśmy katalog środków zaradczych – mówi przewodniczący. – Pracowali nad nimi kierownicy, pracownicy i społeczni inspektorzy pracy. Wypracowaliśmy ponad 50 różnych procedur ochronnych z podziałem na fazy wdrażania. „Solidarność” podpisała w tej sprawie porozumienie z zarządem firmy. – Nie ustalono dokładnych dat wdrażania tych faz – tłumaczy przewodniczący. – Będziemy to robić w miarę rozwoju sytuacji. Teraz jesteśmy w pierwszej fazie, czyli w najwyższym stopniu ochrony pracowników. Wśród tych środków są maseczki, które trzeba nosić na każdym stanowisku. Obowiązuje zachowanie 1,5 metra odległości między pracownikami – zgodnie z rządowym rozporządzeniem, a tam, gdzie ze względów technologicznych jest to niemożliwe, pracownicy wyposażeni są w dodatkowe środki ochrony osobistej tak, żeby wyeliminować zagrożenie zakażeniem.
Na tzw. stanowiskach „czerwonych”, pracownicy zostali wyposażeni dodatkowo w przyłbice i rękawiczki. Zamontowano dozowniki z płynem zarówno w części produkcyjnej, jak i w biurach. Pracownicy biurowi pracują w trybie zdalnym. Tam, gdzie pracownicy muszą być obecni w pracy, zamontowano osłony z plexi. Ograniczona do minimum została liczba spotkań – większość odbywa się w trybie wideo i telekonferencji. W szatniach pracownicy przebierają się rotacyjnie. Także w przerwach, podczas posiłków zachowane są procedury związane z dozwoloną odległością między osobami.
Na 11 tysięcy zatrudnionych w Volkswagenie, nie stwierdzono żadnego przypadku zakażenia koronawirusem.
Anna Dolska
źródło: https://solidarnosc.poznan.pl